Bo nie ma tam murów na miarę UNESCO. Ale są świetliki, uroczysko z rzymskim mostem i koronkowe wzgórza. Jest Piero i jego antyczny Land Rover. I zakręt, z którego wypadł Robert Kubica…
Kiedyś adoptuję Garlendę, będzie moim dzieckiem-wsią. Do tego czasu muszę ją odwiedzać, doglądać. Trochę rozlana kropla na mapie Ligurii, nieskażona jadem turyzmu, na trasie znikąd donikąd. Znana tylko fanatykom starej pięćsetki – tu mieści się zabawne muzeum Fiata 500 i tu jego wyznawcy przybywają na regularne zloty swoimi pudełkami od zapałek.
Garlendę odkryłam przypadkiem. Szukałam noclegu z charakterkiem, miejsca z duszą ciężką jak ołów, z bakobrodami historii. Blisko morza, ale, broń Boże, nie nad nim. Bo im bliżej plaży, to wiadomo, duszy mniej. I trafiło się w serwisie Airbnb ogłoszenie wołające o adopcję: Il Tralcio Stupendo, czyli mniej więcej: Cudowna Gałązka Winnej Latorośli, ze zdjęciem jakiejś kamiennej budowli.
To były mury XVIII-wiecznej winnicy, w której Piero z żoną urządzili apartamenty. Oficjalna nazwa: L’Agriturismo A Veggia Vigna.
Ta para pokazała mi, czym jest sztuka gościnności w swoim najwyższym stadium. To czas darowany, pełen blasku w oczach, ciepłych rozmów, śmiechu. Czas przypieczętowany buteleczką mirtowego likieru, słoikiem winogronowych konfitur i oliwkami z rosnących w ogrodzie drzew. A w finale – przejażdżka 50-letnim Land Roverem po górskich serpentynach.
Wybierzcie się kiedyś do Garlendy. To niepozorna wioska, która nie szuka swego. Pełna zachwycającej roślinności, jakiegoś pradawnego spokoju, wciąga w ciemną noc, gdzie igrają wielkie skupiska świetlików. Czekam na mój trzeci raz…
…żeby pochodzić po dziwnych przydrożnych rudych dywanach
albo pod stalaktytami z żółtego kwiecia
i przyglądać się bujnej florze.
A to ostatnie zdjęcie mostu, który stał w Garlendzie dwa tysiące lat, a tej akurat zimy górski potok wezbrał i go zniszczył. Przeciął na pół (nie miałam serca, żeby to utrwalić). Niech pozostanie taki w pamięci.
Ostatnie takie ujęcie
W starej winnicy wspaniale się mieszka. Więcej zdjęć i kontakt tutaj.
Gospodarz Piero na tle obiektu swojej miłości, a mojej zazdrości. Land Rovery rządzą!
Niedaleko Garlendy jest miejsce, gdzie parę lat temu rozbił się Robert Kubica. To ta skarpa przed kościołem. Cała trasa jest zabójczo trudna.
Muzeum Fiata 500, nieduże, ale pełne niespodzianek i dziwactw.
Stare instrukcje obsługi przypominają święte księgi.
W muzeum puszczane są archiwalne filmy ze zlotów amatorów pięćsetek, którzy wymyślali różna zawody – np. mecze piłkarskie na kółkach. Białe auto stoi, a raczej jeździ na bramce.
Wśród eksponatów egzemplarz fiata, w którym wyrosło drzewo.
Adio Garlendo!
7 comments
krysia malwina
co Ty tak z tym Kubicą ? fakt że się rozbił ma znaczyć, że miejsce to zostało naznaczone na święto czy co ? pewnie dużo tam się kubic rozbiło z krętaczami w środku. po co Ci ta parasolka ? chowasz pod nią swojego narzeczonego może ? i to jeszcze z bolcem na przedzie
Verena
Parasolka ma chronić przed agresywnymi pytaniami. A zakręt Kubicy? Taka ciekawostka przydrożna, która wyszła przypadkiem. Wszyscy lubimy kapliczki, nawet gdy nie wierzymy. Dla wielbicieli Roberta i to może być informacja.
tomek
Byliśmy u Piera w zeszłym roku w trzy rodziny. W tym roku (już za kilka dni) znowu jedziemy do Piera, tą sama ekipą:). Piero jego żona i rodzina, to fajni, mili ludzie. Sama Garlenda to oaza spokoju. Ale o tym zakręcie z Kubicą to nie słyszałem:) Cieszę się, że nie tylko nam spodobało się to miejsce:). Pozdrawiam serdecznie.
Verena
Ojej, a więc odnaleźli się mityczni Polacy, o których słyszałam od Piera tyle dobrego. Bardzo mi miło i dziękuję za wpis. Jak Pan trafił na mojego bloga, czyżby przez gospodarza?
tomek
Powiada Pani … mityczni Polacy:) Na Pani bloga trafiła moja szanowna małżonka przeglądając internet:) Ale pewnie, gdy przyjedziemy, to Piero „pochwali się” Pani blogiem:).
Pozdrawiam
kasia
Witam,tu szanowna małżonka Tomka, czy jest szansa na otrzymanie elekt.wersji zdjęcia Piera na tle swojego Land Rovera? Może uda mi się zrobić z tego piękny obraz, który będzie fajną niespodzianką.Pozdrawiam
Verena
Zawiązuje się ciekawa garlendowa akcja:) Napisałam do Pani maila w tej sprawie!
co Ty tak z tym Kubicą ? fakt że się rozbił ma znaczyć, że miejsce to zostało naznaczone na święto czy co ? pewnie dużo tam się kubic rozbiło z krętaczami w środku. po co Ci ta parasolka ? chowasz pod nią swojego narzeczonego może ? i to jeszcze z bolcem na przedzie
Parasolka ma chronić przed agresywnymi pytaniami. A zakręt Kubicy? Taka ciekawostka przydrożna, która wyszła przypadkiem. Wszyscy lubimy kapliczki, nawet gdy nie wierzymy. Dla wielbicieli Roberta i to może być informacja.
Byliśmy u Piera w zeszłym roku w trzy rodziny. W tym roku (już za kilka dni) znowu jedziemy do Piera, tą sama ekipą:). Piero jego żona i rodzina, to fajni, mili ludzie. Sama Garlenda to oaza spokoju. Ale o tym zakręcie z Kubicą to nie słyszałem:) Cieszę się, że nie tylko nam spodobało się to miejsce:). Pozdrawiam serdecznie.
Ojej, a więc odnaleźli się mityczni Polacy, o których słyszałam od Piera tyle dobrego. Bardzo mi miło i dziękuję za wpis. Jak Pan trafił na mojego bloga, czyżby przez gospodarza?
Powiada Pani … mityczni Polacy:) Na Pani bloga trafiła moja szanowna małżonka przeglądając internet:) Ale pewnie, gdy przyjedziemy, to Piero „pochwali się” Pani blogiem:).
Pozdrawiam
Witam,tu szanowna małżonka Tomka, czy jest szansa na otrzymanie elekt.wersji zdjęcia Piera na tle swojego Land Rovera? Może uda mi się zrobić z tego piękny obraz, który będzie fajną niespodzianką.Pozdrawiam
Zawiązuje się ciekawa garlendowa akcja:) Napisałam do Pani maila w tej sprawie!