To rośliny rosnące nad ziemią, oczka wodne pozarastane jak w dżungli, altany uplecione z wierzby czy płoty z denek butelek. Warto odwiedzać festiwale ogrodów, żeby przekonać się, że pięknie urządzać można nie tylko mieszkania. Chaumont-sur-Loir pakuje się na listę celów podróży. Kto wie, może i na ten rok?
W otoczeniu jednego z zamków nad Loarą, Chaumont-sur-Loir, co roku od kwietnia do listopada odbywa się wielki festiwal sztuki ogrodowej. Powstaje dwadzieścia kilka ogrodów konkursowych i kilka specjalnych, towarzyszą temu rozmaite wystawy i instalacje artystyczne, a wszystko to en plain air…
Ogród jak apartament – stoją w nim meble o lustrzanej politurze, w których odbija się roślinność, a one prawie znikają z pola widzenia. Wymyślili go Francuzi Camille Baudelaire i Elodie Dauget i nazwali VIVRE AU JARDIN (Mieszkać w ogrodzie). Pomysł wydaje się szalony i trudno sobie wyobrazić tak urządzony cały przydomowy teren, ale jakiś narożnik, zakątek? Mógłby służyć do terapii zielenią, medytacji, modlitwy czy po prostu wyciszenia. Dać nura w miętę czy melisę, w koperkową mgłę – marzenie!
„Stan wyjątkowy w ogrodzie” – takie hasło przyświecało ogrodnikom ze Szwajcarii i USA. Pierre Lavaud i David Simonson chcieli pokazać, jak natura nie daje się człowiekowi. Jak spod skał i wyjałowionej ziemi dosłownie wytryskuje zieleń. Zamiast grzecznego alpejskiego skalniaka zaprojektowali dynamiczną scenę, gdzie paprocie i trawki siłą swojego wzrostu wydają się odwalać na bok głazy. Ciekawe podejście do kamieni, nota bene coraz bardziej trendy w ogrodach.
Trawy i trzciny to ostatnio mocny trend w projektowaniu ogrodów, ale jak widać można go jeszcze wzmocnić kolorem. Czerwone tyczki z Parc du Goualoup ożywiają krajobraz.
Hydroponika powoli staje się normą w rolnictwie, więc może i wkrótce – w ogrodnictwie? Tu idea jest taka – roślinki zawieszone na wężowatej konstrukcji piją wodę zasysaną przez pompę solarną z pobliskiego stawiku. Wcale nie muszą mieć gleby! Pięknie i zielono może być powyżej spękanej, całkiem suchej i nieużytecznej ziemi. Coś na osłodę naszych cywilizacyjnych trosk. LE JARDIN FLOTTANT DU SONGE stworzyli Jean-Philippe Poirée-Ville i Gérard Pontet.
Ogród powiększony optycznie dzięki wielkiej donicy podzielonej na około 200 kwater i unoszącej się ku górze. Intryguje – zastanawiamy się, co też kryje się za tą roślinną platformą, która czerpie też inspirację z gabinetów osobliwości. „Ogród możliwości”, bo tak nazywa się dzieło grupy francuskich projektantów i architektów jest poza tym elastyczny – poszczególne poddoniczki można przestawiać, wymieniać i tym samym komponować coraz to inne widoki.
Wydaje się taki rudymentarny i prymitywny, ale on właśnie pije do przyszłości – tych rozgłaszanych tonem apokaliptycznym wizji globalnego ocieplenia. Inspirowany konkretnymi ogrodami wokół jeziora Inlé w Birmie przypomina trochę żywą wioskę wierzbową. Z pędów tej rośliny można wypleść nie tylko siedziska, stoliki, a nawet całe altany, architektonicznie napięte jak budowle Nerviego . Dzieło wyplatacza koszy Emmanuel PUYBONNIEUX, architekta krajobrazu Frédérique LARINIERA i ogrodnika Emmanuel PUYBONNIEUX.
I trochę pomysłów na składowanie drewna i budowanie ogrodzeń.