Wydawało by się, że jeśli człowiek ma do wyboru wypić sok z najlepszej pomarańczy albo łyknąć płynu do czyszczenia rur, to wybierze to pierwsze, ale nie. Miliony uwielbiają Coca Colę i łoją ją bez zastanowienia. Dla tych drugich, tych odszczepieńców wymyślono wspaniałą, prawdziwszą i zdrową Colę z najlepszych na świecie orzeszków z Sierra Leone.
Jestem w stanie napić się Coca Coli bez oporów tylko w jednej sytuacji – jak mam przystawiony pistolet do skroni. No chyba że jeszcze krążę po pustyni Gobi bez kropli napoju i natrafiam na jedyny czynny automat z wyżej wymienioną. We wszystkim innych przypadkach chroni mnie (dzięki ci, Boże) jakiś mocno wyśrubowany instynkt, który nie pozwala pakować w siebie kluczowego w CC kwasu ortofosforowego. Ten zaś – tak dla przypomnienia – świetnie odkamienia rury, rozpuszcza zęby mleczne, służy jako płyn do lutowania i do produkcji nawozów sztucznych. CC to nie tylko napój, bo w dwóch stanach USA stosuje się ją powszechnie do usuwania plam krwi z asfaltu. Mój dobry znajomy wypił kiedyś litr Coca Coli na pusty żołądek i dostał takiego skurczu trzewi, że musiano wzywać pomoc.
Cały ten okrutny wstęp ma służyć rzeczom przyjemnym. Otóż istnieje na świecie Cola, w której nie zawarto chemiozy, a smakuje tym, czym powinna – esencją prawdziwych orzeszków koli. Nazywa się Baladin Cola i produkuje ją pewien szalony Włoch. Teo Musso, rzemieślnik piwny, który butelki swoich craft beers korkuje autentycznym korkiem i szelakiem, oferuje też napoje o „smakach dzieciństwa”. Jednym z nich jest rzeczona Cola, w której skład wchodzą produkty najsmaczniejsze w swojej kategorii, a więc cytryny z Amalfi, słodkie pomarańcze z półwyspu Gargano i gorzkie pomarańcze (tzw. chinotto) z Savony. Wreszcie to, co najważniejsze – orzeszki koli o sprowadzane z Sierra Leone z obszaru Kanema. Uważa się, że są najlepsze na świecie. Podczas targów Salone del Gusto w Turynie, gdzie napiłam się pierwszy raz Baladina, na stoisku tego maleńkiego, wyniszczonego wojnami i rabunkami kraju, był chyba tylko jeden produkt, właśnie orzeszki koli. Poza świetnym smakiem, zdrowotnością Baladin Cola ma jeszcze tę zaletę, że część zysku ze sprzedaży jej idzie na wsparcie bioróżnorodnych upraw sierraleońskiego orzecha. Niech was nie niepokoi czerwony kolor tej Coli, bo właśnie on jest naturalny (natomiast brązowość koncernowej koli to wyłącznie kwestia barwnika – karmelu amoniakalno-siarczanowego, którym już nie będę straszyć, bo musi być z happyendem). Widziałam Baladina Colę tylko w jednym polskim sieciowym sklepie. Może ktoś coś zrobi z tym fantem?
Niestety, wiem to wszystko, natomiast bywa, ze się napiję raz na miesiąc, takiego wiesz mega zimnego łyka od kogoś, bo od kogoś zawsze smakuje lepiej:) o tej coli o której piszesz słyszę pierwszy raz, więc poszukam owej, szkoda, że nie piszesz gdzie kto ma ten cud, byłoby łatwiej znaleść;)
Nie dalam linka, bo nie liczyłam, że ktoś się zainteresuje ☺. Ale proszę bardzo: http://www.as-napoje.pl/sklep/napoje/cola-baladin-butelka/. A cudzesy faktycznie najsmaczniejsze