Nie potrzeba pretekstu, żeby udać się do Łodzi, ale czasem potrzebna jest zasłona dymna… Trafiła się akurat dwudziesta edycja Fotofestiwalu, więc zapadła szybka decyzja – „Wir fahren nach Lodz!”, jak śpiewają Niemcy i jak powiedział nasz niemiecki przyjaciel. Uwijaliśmy się jak w ukropie, żeby zdążyć na dwa wieczorne mecze naszych narodowych drużyn w dodatku ukrop był także dosłowny – trafił się nam najgorętszy dzień roku.
Mając w pamięci spektakularną edycję Fotofestiwalu z 2015 roku oczekiwałam od jubileuszowej, że będzie wprost ekstatyczna. O, naiwności! Było po prostu… coviodowo. Przynajmniej na głównej wystawie w Art_Inkubatorze – wiele aluzji do pandemii, projekty mocujące się z doświadczeniem kwarantanny, smutek, izolacja, pustka… Fotograficzny zapis atmosfery światowej rozwałki. Dlatego wyłowiłam z pospiesznie dość oglądanych wystaw tylko kilka zdjeć. Reszta to migawki z Łodzi, ukochanego miasta.
Zdjęcia: Monika Pasiorowska & Verena