Jadę tam trochę jak na ryby. Zarzucić wędkę na ciekawe nazwiska. I tym razem było parę okazów.
Fotofestiwal się rozrasta, 15 edycji zrobiło swoje, i nie jest to już wyprawa na jeden dzień. Niemniej nawet w parę godzin dało się wyłowić ciekawych autorów i tylko na tym się dziś skupiam.
Po pierwsze Christopher Payne, dokumentalista amerykańskiego przemysłu, głównie tekstylnego. To jedno zdjęcie z przędzalni w Massachusetts wystarczyło, żeby było nam po drodze… Chris fotografuje fabryki na modłę zupełnie kontemplacyjną. Niektórzy powiedzą – może też lekko przeestetyzowaną. Ale dla mnie te obrazy mają dużą moc. Właśnie bez nachalnego społecznego „przekazu”. W swoim portfolio ma też piękny reportaż, czy raczej esej z fabryki Steinwaya, ale to coś na osobną opowieść.
Drugie to Sanne de Wilde „Wyspa ślepców” – artystyczna wizja wyspy Pingelap na Pacyfiku, w której większość mieszkańców cierpi na rzadką chorobę oczu i widzi świat tylko w czerni i bieli. Dlaczego? Wyspę w XVIII wieku spustoszył tajfun. Jednym z ocalałych był król dotknięty achromatopsją – nie rozpoznawał barw. Miał dużo dzieci, więc w czwartym pokoleniu większość mieszkańców wyspy ją odziedziczyła. De Wilde pojechał tam i sfotografował wyspę w podczerwieni, do tego celu sprytnie przerobionym aparatem. I ciekawe te efekty, zupełnie odrealnione.
Cristina De Middel – to moje trzecie wyłowione nazwisko. Hiszpańska fotografka pokazała „Hotel Hotel” – pomysł, który powstał w jednym z hoteli w Łodzi, bez wychodzenia z niego. Mocno klimatyczny zapis lęków. A ma ona na swoim koncie świetny projekt „Afronauts” o nieudanym programie kosmicznym w Zambii w latach 60. To na osobny wpis.
Dla przełamania tego festynu kolorów coś z szarej polskiej i niepolskiej drogi. Poniżej fotka z wystawy „Himmelstrasse” Briana Griffina, którego podczas wizyty w Polsce wciągnęły bocznice kolejowe. Głównie te prowadzące do obozów zagłady. A jeszcze niżej „Droga donikąd” Kadira van Lohuizena, który przejechał Drogą Panamerykańską z Ziemi Ognistej w Południowym Chile do Prudhoe Bay na północy Alaski.
I na koniec kilka kadrów, które chciałam sobie zatrzymać na dłużej.
fot. na otwarcie: Nick Hannes, Saint Tropez