Tym razem przypuściłam atak na słoiki. No może z wyjątkiem jednej flaszki…
Wpaść na targi z produktami typu slow lotem błyskawicy to spora nieuprzejmość, ale co począć – człowiek chciałby wszystko pomału, ale mu nie wychodzi. Niemniej w tym locie koszącym udało się kilka pychotek porwać.
1. Ogródek Dziadunia – manufaktura przetworów z Wąsosza Dolnego, a w niej słodkości (np. syrop z kwiatow czernego bzu czy czyste płatki róży ucierane z cukrem) i wytrawności (np. Modro Kapusta). Do keczupów (na zdjęciu powyżej), czyli Aniołka Dziadunia i Diabełka Dziadunia nie trzeba mnie było długo namawiać. Wystarczy spojrzeć na skład (71% to pomidory), a następnie zerknąć na śladowe ilości pomidorów w keczupach masowego rażenia.
Produkty tej manufaktury dostaniemy w świetnym sklepie Szakszuka w Sulejówku, www.szakszuka.pl
2. Made by My Mum to luksusowe wyroby owocowe z Podkarpacia, z minimalną ilością cukru i żelowane agarem. Jabłko z różą było wyśmienite, podobnie jak truskawka szampańska czy jabłko z martini. Dodatek alkoholi raczej powidokowy, ale przez to też smak nieoczywisty.
www.mbmm.pl
3. QBOXed – herbaty z półki tak wysokiej, że ho ho. Niesamowite, snują zapach po całym domu, chociaż nie ma w nich grama chemicznej aromatyzacji. Mi serce skradła mieszanka Hokus Pokus. Bierzesz łyk i znikasz… nie ma cię dla nikogo. Hasło reklamowe nie skłamało. W składzie są między innymi mangostan, rooibos, marchewka i kombucza. Druga, coś z porankiem w tytule, uwiodła mnie ostrą wonią jak z peerelowkiej przychodni (cytryna walcząca z lizolem) – rewelacyjna. To żadna ironia.
Zamierzam jeszcze wypróbować takich cudów jak Mlecza Gwiazda (liście herbaty wędzone nad gotującym się mlekiem) czy herbata z zielonego jęczmienia. Trzeba najpierw na to zarobić, ha, ale warto po stokroć.
www.qboxed.com