Lato 1928 roku było bardzo ulewne. Deszczom nie było końca i w związku z tym zaczęły krążyć na ich temat różne teorie. Dużym wzięciem cieszyła się zwłaszcza jedna, którą zgodnie podtrzymywali ludzie najbardziej kompetentni – starsze ciocie, tubylcy polescy (z prawem głosu) oraz konduktorzy tramwajowi: że wszystkiemu winne jest radio. Orzekli, że „póki ten diabelski wynalazek nie wyjdzie z mody (na co to komu było potrzebne?), póty deszcz będzie padał.”
Continue reading „Jak radio wygrało z wiciownictwem” →